czwartek, 13 listopada 2014

Zapraszam...

Witajcie w moich skromnych progach :) 

Troszkę o mnie...
Mam na imię Gośka i jestem mamą sześcioletniego, rozbrykanego chłopca o imieniu Kuba oraz żoną zapalonego wędkarza, Pawła. W naszym domu goszczą jeszcze: Tiger - prawie dziesięcioletni kot, ryby w 200l akwarium oraz najmłodsza z tego całego stada, pięciomiesięczna Chili - suczka, mieszaniec spaniela z owczarkiem niemieckim. Sporo nas, prawda? ;) 
Od kiedy pamiętam zawsze coś "tworzyłam". Taką potrzebę zaszczepiła we mnie moja Babijka, której niestety już z nami nie ma. To ona pokazała mi, że własnymi rękami można robić cuda i od moich najmłodszych lat zawsze razem coś kombinowałyśmy.
Poza tym jestem najzwyczajniejszą w świecie kobietą, która codziennie zmywa gary, karmi swoje stado i dba o rodzinne gniazdo - ot taka kokosza ;) 

Skąd nazwa tego miejsca...
Mąż często, przechodząc obok mnie wieczorem, kiedy siedzę i dłubie coś przy stole pyta: "co ty tam znowu montujesz?" Gdy zastanawiałam się jak nazwać to moje wirtualne miejsce, pierwsze o czym pomyślałam to właśnie słowa męża :) - stąd Montownia. Później rozejrzałam się po tym moim stole... wszystkie materiały jakie mnie otaczały były po prostu pastelowe. Połączenie tych dwóch rzeczy wydało mi się tak niezwykle naturalne, że nie wyobrażam sobie, by ta przestrzeń miała inną nazwę niż - Pastelowa Montownia :) 


Dlaczego powstała Pastelowa Montownia...
Pewnie  będziecie zdziwieni, oglądając moje prace,  skąd u mamy chłopca "twórczość" iście dziewczęca ;) 
... po pierwsze:
- z potrzeby ogólnego tworzenia (po prostu czasem muszę bo inaczej się uduszę ;))
... po drugie:
- chyba z potrzeby zaspokojenia marzeń, drzemiącej we mnie małej dziewczynki. 

Poza tym, gdy człowiek "uwięziony" jest w domu kiedy dziecko zaczyna chorować od września a kończy w czerwcu, to myśli tylko o tym, żeby nie zwariować ;) Ja, żeby nie zwariować właśnie, po prostu muszę coś tworzyć. Jest to dla mnie niemal jak terapia. Gdy siadam przy tym moim stole, biorę do ręki materiał i zaczynam działać przestaje myśleć o problemach dnia codziennego, o katarach, kaszlach i temperaturach ;) Wtedy najzwyczajniej w świecie odpływam. 

Wszystko zaczęło się nie dawno, kiedy to w moje ręce wpadła mała roleczka tiulu. Tak powstał pierwszy pompon na satynowej wstążeczce. Potem w rękach miałam już nie jedną lecz 4 rolki tiulu. Tak powstał pierwszy wianek. Później kolejne rolki przewijały się przez moje ręce i powstawały kolejne rzeczy. W ten oto sposób zakochałam się w delikatnym, pastelowym świecie tiulowym, do którego chętnie Was zabiorę...

... uchyliłam Wam rąbek tajemnicy związanej ze mną, moim "stadem" i Pastelową Montownią :) 

Zapraszam Was serdecznie 
Gosia.


7 komentarzy:

  1. Gosiu, to ja będę pierwsza:-)
    Gratuluję pomysłu , masz ciekawą pasję i dużo entuzjazmu. Będę zaglądać po nowe inspiracje.
    Pokażesz też swoje niesamowite torty?
    Pozdrawiam serdecznie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anita bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałaś :D Mam nadzieje, że faktycznie to miejsce będzie inspiracją ale nie tylko... Tortów tu zdecydowanie nie będzie - chociaż kto wie ;)
      Buziaki przesyłam :D

      Usuń
  2. Gosiu,KIbicuję, podgladać będę,życzę powodzenia! Hanka Andrus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haneczko kochana :D Bardzo dziękuję za kibicowanie, z pewnością się przyda :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Gosiu i ja cię odnalazłam i zapisuję!
    Cudowne pompony!!!

    Powodzenia!!! Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś nic się nie da ukryć ;) Cieszę się, że zajrzałaś!
      Buziaki posyłam

      Usuń
  4. Pozdrawiam sąsiadkę z Żoliborza! Piękne prace!

    OdpowiedzUsuń